Łączna liczba wyświetleń

piątek, 1 lipca 2011

biadolenia ciąg dalszy...

Naprawdę, ale to naprawdę chciałabym napisać coś pozytywnego!ale nic takiego się ostatnio nie wydarza i wszystkie znaki na niebie i ziemi dosadnie wskazują, iż kolorowy świat i lekkość bytu na dobre oddaliły się od naszego domostwa. Ja snuję się po domu smutna, zerkając zachłannie na telefon, a biedny W nie dość, ze ma problemy z pewną szalona klientką(nazwaną przeze mnie względem zasług wampirem) to jeszcze nad głową wisi mu kontrola skarbowa, a nowy telefon kupiony na poprawienie humoru został odniesiony do serwisu po 3 dniach!
Dno i trzy metry mułu, amba i padaka!
Z braku logicznych wytłumaczeń spadających ma mnie nieprzyjemności i co tu dużo mówić braku farta rozpoczęłyśmy z E poszukiwanie możliwych przyczyn i niechybnie doszłyśmy do wniosku, że ze stuprocentową pewnością ktoś nam nieżyczliwy rzucił na nas urok i reszta to już smętny skutek! Podobnoż niezawodnym sposobem na odczynianie uroku jest kąpiel w 2 kg soli lub też wypowiadanie frazy:
"Sól tobie w oko, a pomiotło w zęby. Czego dla mnie życzysz, niech do ciebie wróci. Niech tak będzie".
Rozbawiło to nas do tego stopnia, że rzeczywiście odnaleźć w tym można moc terapeutyczną ;DD 

Dodatkowo, z nudów, zajęłam się na powrót gotowaniem.  Z moich ostatnich nowości wspomnę tylko ciastka ze szpinakiem i serem pleśniowym w cieście francuskim-proste i smaczne, ale trzeba jeść natychmiast!


W kolejce czeka jeszcze nie wypróbowana,ale zakupiona polenta. Opiszę jak przygotuję, bo jestem bardzo ciekawa, co tez dobrego można zrobić z tej kukurydzianej kaszki....

2 komentarze:

  1. jak umiesz sama robić ciasto francuskie to wjechałaś mi na ambicję ( Sól tobie w oko, a pomiotło w zęby;D )

    OdpowiedzUsuń