Łączna liczba wyświetleń

środa, 30 marca 2011

Bordet er ferdig!

Czas leci jak szalony, a wiosna jakoś nie chce zawitać do Oslo. Słońca może i sporo, ale termometr uparcie pokazuje 0 st C....
Nie mam zbyt wesołego humoru, wiec oszczędzę Wam marudzenia i pokażę w zamian nowy produkt Renova Design.
Przed Państwem Stolik Z Europalet!!!!

No i jest, szkoda, z nikt mnie nie czyta, bo mogłabym chociaż poznać opinie osób trzecich, a tak...sobie, a muzom....

środa, 23 marca 2011

Dansing queen

O wyciągnęła mnie wczoraj drugi raz na salsę. Ja i salsa mamy naprawdę niewiele wspólnego. Tańczyć nie umiem, chyba, ze po dwóch setkach, a kubańskie rytmy gryzą się jak pies z kotem z moją smętną słowiańską duszą...No, ale nic, jest plan , żeby znaleźć dla O pięknego, norweskiego, blondwłosego chłopca z marzeń, wiec jestem dzielnym kompanem. Wieczory salsy odbywają sie co wtorek w klubie Kaos na Grønnelokka, czyli po polsku po prostu na Gruneloce;)))) ( ach te norweskie nazwy!!)
Nieświadoma co mnie czeka pospieszyłam do baru, zamówiłam coś co oni tu nazywają piwem, a w rzeczywistości jest tylko żółtym płynem bez smaku i zasiadłam spokojnie na hokerku pod oknem, aby nie przeszkadzać tancerzom. Zdąrzyłam wypić  i nagle zupełnie znikąd wyrósł przede mną facet...-nazywam sie Carlos, jestem z Peru i chce z Tobą zatańczyć....aaaaaaaaa
Carlos miał silny uścisk ręki i zamiłowanie do piruetów....moje biedne, małe stópki, stworzone najwyżej do wdzięcznego podrygiwania przy dostojnych dźwiękach Poloneza były w szoku. Tup tup, tup, tup:- licz do trzech!! krzyczy mi do ucha Carlos, tup tup tup- Jaaaa, jaaaaa: odpowiadam i miotam sie po parkiecie....
Na koniec wymiana uprzejmości: Twoj norweski jest świetny, powinnas pracowac jako tłumacz- mówi Carlos
Jaaaa, jaaaaa-odpowiadam i zmykamy do domu.
Jest północ W słodko pochrapuje na kanapie: Oooo, jesteś, wcale nie spałem....
Jaaaa, jaaaaa.....

sobota, 19 marca 2011

Norsk er mystisk

A jednak serce zawsze dobrze podpowiada. Zaprzyjaźniłam sie z O. Spotykamy sie prawie codziennie i staramy sie razem uczyć norweskiego. Przemiła dziewczyna. Idzie nam całkiem niezłe, rozgadałyśmy się obie, jednakże istnieje pewne podejrzenie, że tworzymy jakiś zupełnie inny język i niedługo tylko my dwie będziemy sie nim posługiwać;)))Tak może sie zdarzyć, ponieważ nikt nas nie poprawia, obie gadamy na czuja, wzajemnie rozumiemy sie świetnie i rzadko sprawdzamy czy rozumieją nas również osoby trzecie...Nic to, so far so good...;)
Ktoś czeka na stolarskie nowinki??? Otóż,wszystko dalej rozgrzebane i to nie tylko stolik z europalet, ale również  półka i  inny stolik....nic nowego. Chaos jest podstawą bytu;)))plan na jutro to wstawić blacik do nocnego stolika, skręcić europalety i zamontować kółka, oraz uporać sie z półką, której nadal nikt nie chce kupić!!!
Okraszę jutro bloga zdjęciami, bo wiem, ze nuda tak na sucho....

czwartek, 17 marca 2011

Pauza

Znowu goscie zatrzymali popęd do pisania, wiec musicie poczekać na nowinki...niebawem kolejne historie;)))

poniedziałek, 7 marca 2011

Na stoku

Starzeje sie, nie ulega to kwestii. Wczoraj wybraliśmy sie z W znów na Grefsenkollen, tym razem jednak na czerwoną trasę, czyli żegnaj żółtodziobie, witaj Alberto Tomba...
Moje kolano nie wytrzymało presji i dziś odmawia posłuszeństwa. Tym niemniej, uwaga, jeżdżę już naprawdę coraz lepiej, przestałam się bać i moja sylwetka z "baczność" zmieniła się na profesjonalny połprzysiadzik. Nie wspomnę już, ze jechałam tak szybko, ze bałam sie czy oby czapka nie spadnie mi z głowy...ufff się działo;))
W temacie stolarskim prace postępują. Warsztat urządzony jest w kuchni, wiec delikatnie mówiąc leciutko przeszkadza. Czekam z utęsknieniem na słoneczne dni, będę sobie spokojnie dłubać, wiercić, sklejać i malować na tarasie.Czekajcie cierpliwie, jeszcze kilka dni i odbędzie sie prezentacja, chyba, ze W będzie miał mało czasu i nie pomoże mi z kółkami...może słodka minka zadziała??;D

wtorek, 1 marca 2011

Polub mnie!

Nudą powiało na blogu mym. Zero wpisów przez kilka dni. Wstydź sie mości panno!!!
Cóż będę ukrywać...miałam doła. Dół przyszedł zupełnie niespodziewanie i właściwie bez konkretnej przyczyny. Podejrzewam, że brak mi przyjaciółki.
Zanotowałam pewną prawidłowość, ze ludzie poza granicami swojego kraju(i to nie tylko Polacy) mają jakąś dziwną, trudną do zdefiniowania niechęć do bliższych kontaktów z kimkolwiek. Zaszywają sie sami w swoich domkach, ze swoimi partnerami( o ile takich posiadają) i to i parę koronek z pracy wystarcza im za cały żywot. Być może sie mylę, ale toć to JA pisze bloga i to mój punkt widzenia...poparty krótkim, bo krótkim, ale jednak doświadczeniem.
Ja mam wprost przeciwnie, czasem wydaje mi sie, że cała moja twarz i postura mówią cicho: polub mnie, polub!
Odczuwam ogromną potrzebę stworzenia wokół siebie identycznych warunków jakie miałam w ojczyźnie, czyli nie tylko dwa pokoje z łazienką, ale przede wszystkim stworzenia więzi z grupa przyjaciół, kolegów etc.
Na kursie poznałam pewną Serbkę, ma na imię O;) Nie wiem skąd sie człowiekowi to bierze, ale od razu zapałałam do niej sympatią. Ona chyba też mnie całkiem lubi. Śmieszne jest to, ze bardzo nam zależy żeby ze sobą porozmawiać, a jedynym wspólnym językiem jet norweski, który jak wszyscy wiecie leciutko u mnie szwankuje....gadamy wiec jak ślepy z głuchym, budując z pietyzmem kolejne zdania i wzbudzając uśmiech przechodniów...