Po kompletnym załamaniu nerwowym powoli wychodzi słońce....
Nieśmiało co prawda, ale uznałam, że jak sie nie wali, nie pali, to czym sie tu przejmować, trzeba robić swoje i grzecznie czekać, po wysłaniu ok.60 CV póki co niewiele wiecej moge zrobić...
W jak prawdziwy rycerz dodaje mi otuchy i rozpieszcza niemożliwie.
Ostatnio wybraliśmy się na wycieczkę do muzeum, ale nie było to zwykle muzeum z zakurzonymi eksponatami i paniami o wyglądzie strażniczek więziennych w zakładzie o zaostrzonym rygorze, ale friluftmuseum! Na wolnym powietrzu, w przepięknym parku, zebrano eksponaty dotyczące życia w dawnej Norwegii. Cud, miód i orzeszki!
Nie będę się specjalnie rozpisywać, sami zobaczcie!
Kora brzozowa i ziemia to podobno świetna izolacja...no i do ogródka blisko;)))
Christiania to dawna nazwa Oslo
Drewno i ryby-tego mieli pod dostatkiem, a że z ryb budować sie nie da....
Serdecznie polecam! Było baaaardzo fajnie!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz