Trzynastego grudnia przypada w Norwegii dzień Świętej Łucji, czyli po ichniemu Santa Lucia. Święta Łucja, która nie chcąc porzucić swojej wiary, pozbawiła się oczu, stała się patronką dnia uchodzącego za najkrótszy dzień w roku.
Ach, ile było emocji! Każde dziecko ubrane zostało na biało(czasem po prostu w białą koszulę taty), w ręku trzymało zapalone światełko...jeszcze ostatnia próba piosenki i....tradycyjny pochód małych aniołków śpiewających cienkimi głosami "Santa Luciiiiiaaaa". Słodko. Wzruszyłam się. Potem mały poczęstunek z rodzicami i do domu.
Tak to mniej więcej wyglądało...
Ostatni dzień w pracy przed świąteczną przerwą przyniósł za to kilka zabawnych sytuacji. Pamiętajcie rodzice, aby swoim synkom nie kupować pod żadnym pozorem nic rózowego! U mnie w przedszkolu jeden chłopiec dostał w spadku po starszej siostrze różowe spodnie przeciwdeszczowe.....oczywiste zatem, ze inni zaczęli przezywać go: dziewczyna!!!Chcąc załagodzić sytuacje powiedziałam, że ja tu nie widzę żadnej dziewczyny, bo akurat jedyną dziewczyną jestem tu ja. Na co reszta: być może....ale chyba strasznie starą dziewczyną!!!! ( kjempe gammel jente)
Dzień miał się ku końcowi, ostatnie dziecko czekało w kolejce na odebranie przez rodziców. Nagle woła mnie i dokładnie w tych słowach oświadcza: Przypuszczam, że narobiłem w spodnie.....Przypuszczenia okazały się prawdziwe....
Za dwa dni podróż do Ojczyzny, wiec pewnie nic nie napisze aż do sylwestra. Trzymajcie się ciepło i Wesołych Świąt!
Perypetie kobiety, od niedawna już po trzydziestce, rozpoczynającej nowe życie w Norwegii, tematyka bloga dowolna, w zależności od nastroju autorki: od mamuta do Bieruta...
Łączna liczba wyświetleń
czwartek, 15 grudnia 2011
poniedziałek, 5 grudnia 2011
na Warszawę!
Moi Drodzy jutro we wściekle wczesnych godzinach porannych samolot linii Wizz Air zabiera mnie do Warszawy. Ciesze się niezmiernie, bo nie dość, że spotkam się z koleżanką( a być może i dwiema) to jeszcze będę miała zajęcie na długie zimowe wieczory....och!
Zaczęłam przyjemnie, ale tak naprawdę jestem niewymownie wkurzona ponieważ nie dostałam wypłaty!!!Mimo zameldowania sprawy nie uzyskałam żadnych informacji, a teraz ( po ponad tygodniu od terminu) moja przemiła szefowa nie raczy nawet odbierać telefonów(zresztą to u niej norma, zero odpisywania, zero odbierania). Na moim koncie, jak można się spodziewać, zionie wielką pustką, a oglądanie dwucyfrowych liczb nie jest moim ulubionym zajęciem...tak, tak moi drodzy....kraina miodem i mlekiem płynąca....
Zaczęłam przyjemnie, ale tak naprawdę jestem niewymownie wkurzona ponieważ nie dostałam wypłaty!!!Mimo zameldowania sprawy nie uzyskałam żadnych informacji, a teraz ( po ponad tygodniu od terminu) moja przemiła szefowa nie raczy nawet odbierać telefonów(zresztą to u niej norma, zero odpisywania, zero odbierania). Na moim koncie, jak można się spodziewać, zionie wielką pustką, a oglądanie dwucyfrowych liczb nie jest moim ulubionym zajęciem...tak, tak moi drodzy....kraina miodem i mlekiem płynąca....
Subskrybuj:
Posty (Atom)