Łączna liczba wyświetleń

czwartek, 23 czerwca 2011

siedzimy czekamy, bedzie dobrze....

Po kompletnym załamaniu nerwowym powoli wychodzi słońce....
Nieśmiało co prawda, ale uznałam, że jak sie nie wali, nie pali, to czym sie tu przejmować, trzeba robić swoje i grzecznie czekać, po wysłaniu ok.60 CV póki co niewiele wiecej moge zrobić...
W jak prawdziwy rycerz dodaje mi otuchy i rozpieszcza niemożliwie.
Ostatnio wybraliśmy się na wycieczkę do muzeum, ale nie było to zwykle muzeum z zakurzonymi eksponatami i paniami o wyglądzie strażniczek więziennych w zakładzie o zaostrzonym rygorze, ale friluftmuseum! Na wolnym powietrzu, w przepięknym parku, zebrano eksponaty dotyczące życia w dawnej Norwegii. Cud, miód i orzeszki!
Nie będę się specjalnie rozpisywać, sami zobaczcie!
Kora brzozowa i ziemia to podobno świetna izolacja...no i do ogródka blisko;)))




Christiania to dawna nazwa Oslo

Drewno i ryby-tego mieli pod dostatkiem, a że z ryb budować sie nie da....


Serdecznie polecam! Było baaaardzo fajnie!

czwartek, 16 czerwca 2011

mus to mus

Właściwie chciałam napisać już wczoraj, ale zaczęłam rzewnie płakać, gorączkowo szukać tabletek na depresje i jakoś się wszystko rozmyło....tak tak zatopiłam się w jeziorze łez.
Sprawa wygląda tak, podejrzewam, że na, delikatnie mówiąc, obniżenie nastroju miało wpływ kilka czynników:
primo-za dużo alkoholu (dwudniowe polskie wesele, a potem w ciągu kilku dni goście z Polski z nową dostawą z bezcłówki)
secundo-zbliżający się okres oraz drgające cząsteczki kosmosu objawiające sie całkowitym zaćmieniem księżyca i jak doniosła E objawieniem Buddy;))
tertio-mimo wysłanych 50! CV-zero odzewu
Moja psycha miała dość i właściwie dalej ma trochę dość, ale mam nadzieję, że idzie jednak ku dobremu.
Słuchajcie, opowiem coś jeszcze....wiecie, że sprzedaje stolik n.2 iiiiiiii miałam kilka telefonów, parę maili i smsów-nic kompletnie z tego nie wyszło, bo zaczynam powolutku wierzyć, ze Norwegowie są dziwni! np. dostałam jednego maila z paszkwilem, że chyba zwariowałam, że sprzedaje stolik za 1000 kr, skoro to nic innego jak wbicie kilku gwoździ( helooooł- trzy warstwy farby za milion baniek, szlifowanie, kółka za 200 kr itp plus nie gwoździe!, ale wkręty do drewna plus eleganckie podkładki) całość kosztuje mnie jakieś 600 kr, a 400 to już mój zarobek....i to nie wszystko...Dostałam również sms'a z zapytaniem , czy stolik nadal dostępny, odpisałam grzecznie, że tak, po czym dostałam odpowiedź, że fajnie, ale i tak go nie potrzebuje....;)))cudownie, rozpływam się w zachwycie....
A dodatkowo nie mam pracy i czuję się całkowicie bezużytecznym pasożytem!
Na koniec słodkie chwile na tzw. Barbadosie, czyli wzgórzu zaraz obok Aker brygge, z którego rozciąga sie cudowny widok na Oslo fjord....

czwartek, 9 czerwca 2011

mała pauza

Nie pisałam wieki całe, przerwa techniczna spowodowana była tymi samymi czynnikami co zwykle, czyli wyjazd do Polski, zbyt duże ilości etanolu itp. Wracam niebawem, ale jutro znów goście w domu, wiec może być ciężko...tymczasem kilka istotnych spraw się wydarzyło i warto by wspomnieć...bądźcie cierpliwi....;)