Łączna liczba wyświetleń

sobota, 23 czerwca 2012

Finał

Gonię ostatkiem sił. Dzięki Bogu już koniec czerwca i ferie za pasem-całe 3 tygodnie!!! W pracy już po avsluting fest-wszyscy z radością padli sobie w ramiona i życzyli miłych wakacji. Podobnie w moim skromnym domowym warsztacie-produkcja na ten sezon zakończona. Projekt "stół do jadalni" dobiegł końca. Miałam kilka nieprzewidzianych komplikacji-pod wpływem wilgoci blat stołu przypominał beczkę. Wygiął się w pałąk i mimo usilnych prób wyprostowania niewzruszenie prezentował obłości i luki. Nie wiadomo jakim cudem w końcu się poddał i oto jest. Teraz czekam tylko na klienta-najlepiej już teraz, na ten tychmiast!!!











God sommer alle sammen!!! Do zobaczenia w sierpniu;)

niedziela, 13 maja 2012

W końcu coś nowego- odsłona druga

W Oslo pada od trzech tygodni, jak zaklęte, czuję się jakbym mieszkała w Bergen, nazywanym miastem parasoli... Mój wielki jadalniany projekt musiał więc poczekać na lepszą pogodę. Szczęśliwie wczoraj i dziś, o dziwo, nie padało i udało się zrealizować chociaż część. Krzesła gotowe i prezentują się fantastycznie!!!!

 Oto etapy pracy małego, początkującego tapicera....


Pianka o grubości 3 cm, obok starej "wysiedzianej" pianki. Wyrysowałam kształt i wycięłam przy użyciu najzwyklejszych nożyczek.



6 eleganckich, nowiutkich pianek


 Materiał zakupiłam w Stoff & Still na Alnabru

Rozpoczęcie obijania, nie wiem, czy to dobrze, ale zaczynałam od jednej strony, następnie obijałam przeciwległą i analogicznie po bokach, wyszło bardzo ładnie, wiec chyba mogę polecić;)


I oto one, pomalowane i z nowymi siedziskami;) Co myślicie?



niedziela, 15 kwietnia 2012

No to w końcu coś nowego;))

Nie było mnie, ze hoho! Cóż, jak nic się specjalnego nie działo, zajmowanie moich drogich czytelników głupotami uważam za wysoce nieuprzejme...Tymczasem, po dwóch miesiącach dość mrukliwej i mało emocjonującej wegetacji wiosna przyszła i otworzyła nowe możliwości...możliwości produkcyjne przede wszystkim, bo śnieg na ogródku stopniał i w końcu można się zabrać za coś naprawdę dużego.
Sezon loppemarkedowy w Oslo rozpoczęty i od razu takie skarby!!! Kupiłam 6 krzeseł i słusznej wielkości stół. Stół i krzesła zostaną kompletnie przerobione i mam nadzieję, będą wyglądać super. Praca, mimo dość niesprzyjającej pogody już rozpoczęta. Ekscytuję się jak mała dziewczynka! również z tego powodu, ze oprócz typowych prac stolarskich, pierwszy raz zabiorę się za tapicerowanie. No ale dość gadania, zobaczcie co mam na ruszcie. Postęp prac będę oczywiście dokumentować zdjęciami....

Na samochodzie, może na taki nie wygląda, ale to ośmioosobowy stół kupiony za całe 200 kr;)

A oto komplet krzeseł, odkręciliśmy siedziska i zdjęliśmy starą tapicerkę....








Małym nożykiem trzeba było wyciągać setki zszywek...

I uwaga najnowszy nasz zakup pistolet do malowania....czad!!!

Dziś szlifowanie blatu stołu, niedziela-mam nadzieję, ze sąsiedzi nie zadzwonią na policje;)))

poniedziałek, 6 lutego 2012

Z cyklu: Kura domowa radzi

Dawno nie było żadnego przepisu, właściwie był tylko jeden i to w zamierzchłej przeszłości, wiec oto jest-przepis na włoskie ragù - właśnie tak z accent grave nad u;)))....rozumiecie...wtedy jest smaczniejsze....;P

Co potrzebujemy???
0,5 kg mielonego mięsa wołowego- ostatnio byliśmy w Szwecji na zakupach i zrobiliśmy zapasy nie rujnując przy tym portfela!
3 marchewki
kawałek selera
przecier pomidorowy
czerwone wytrawne wino-jak macie jakieś wyjątkowo podłe, które być może dostaliście w prezencie od znajomych, a nie nadaje się do picia-to polecam, ja właśnie tak robię!
czosnek
liść laurowy
kostka wołowa
skórka z  połowy cytryny

Co robimy?
podsmażamy mięso używając jakiejś przyprawy-ja dałam mieszankę przypraw do lammestek, ale w sumie użyjcie co macie pod ręką -oregano, tymianek, do tego sól
jak się usmaży, wrzucamy do gara -będzie tego sporo-wiec potem dzielę na porcyjki i zamrażam. Przygotowanie jest na tyle długie, ze nie opłaca się robić małej ilości.
zalewamy całość winem- nie wiem ile, na oko, chyba ok pół szklanki.  Następnie dodajemy starte na grubej tarce lub pokrojone w kosteczkę marchewki i seler-marchewki ma być duuuużo. Dolewamy trochę wody. Do tego dodajemy całą resztę-czyli przecier-jedną sporą łyżkę przynajmniej, czosnek- ok 2,3 ząbki, listek laurowy, kostkę i skórkę z cytryny. Skórkę kroimy na wielkie kawały, nie ścieramy, potem ją sobie elegancko wyławiamy, chodzi tylko o smak.
Tak przygotowany garnek stawiamy na malutkim ogniu na około 1,5 godz. Może być i dłużej, ale na pewno nie krócej. Jeśli czegoś  brakuje w smaku dodaje trochę cukru.
Ja podaje ragu z makaronem i posypuje parmezanem, podobno nie powinno się posypywać, ale parmezan w tej konfiguracji jest wg mnie zupełnie niezbędny.
Smak jest trochę dziwny, trzeba się przyzwyczaić. W za pierwszym razem nie był zachwycony, za to za drugim zajadał już koncertowo. Ja uwielbiam! I uwaga, ragu nie wygląda zbyt imponująco, ale nie o wygląd tutaj chodzi!!!!

czwartek, 26 stycznia 2012

foto story

A dziś będzie na odwrót, czyli mało tekstu, dużo zdjęć.
W wzruszył sie losem wróbli i sikorek i z pozostałości po stolikach z europalet sklecił w 5 minut karmnik dla ptaków-kategorycznie zabronił mi go pokazywać publicznie( że niby brzydki), ale ptaszkom się podoba;)))











I na koniec wisienka na torcie i rzeczone "jeżyki" z  masy solnej....urocze!





smutnego żółwia po lewej ulepiła autorka ;0

sobota, 21 stycznia 2012

komuno wróć

Podejrzewam, iż nie mam zbyt wielu fanów i nikt nie czuł się zawiedziony tym, ze nie pisałam tak długo. Mój organizm jest w szoku, szoku głębokim. Mam nadzieję, że niebawem będzie się w stanie z niego otrząsnąć, natomiast na chwilę obecna Energia -1000. Pracuje na cały etat, w przedszkolu. Wiecie co to znaczy.
Jednakże są plusy zaistniałej sytuacji. Stałam się trochę ważniejsza. Mam teraz duży wpływ na zajęcia w mojej grupie. Koordynuje zakupy, uczestniczę w tych wszystkich zebraniach pracowniczych i ogólnie czuję się bardziej doceniona. Jako dziecko komuny nie umiem się przestawić na drogie zabawki i korzystanie z dobrodziejstw XXI wieku..."moje dzieci" lepią figurki z masy solnej i kleją mącznym klejem stare gazety- Norwegowie zachwyceni;)))
- To takie twórcze!!!
A juści!! My nie mieliśmy transformersów, za to soli, wody i mąki było pod dostatkiem.....

Zdjęć żadnych nie mam, bardzo mi przykro, za to niebawem odbędzie się odsłona półki po liftingu. Mam nadzieje, ze tym razem się lepiej się wstrzelę w norweski gust i półka sprzeda się w tempie błyskawicznym!

poniedziałek, 2 stycznia 2012

cudo

Muszę, bo się przykleiła gdzieś w okolicy świąt i nie mogę przestać słuchać....posłuchajcie i Wy