Dzień skurczył sie jak wełniany sweter we wrzątku...rozpoczęłam nowy kurs norweskiego...
Codziennie od 12 do 16 staję się dzielną adeptką wiedzy...A na kursie istna wieża Babel....Polacy( w większości), a do tego Algierka, dwie Serbki, Niemka, Filipinka, Białorusinka i inni, których narodowości nie pamiętam.Jest wesoło. Poza tym fakt, iż każdy mówi innym językiem zmusza naturalnie do używania norweskiego, czyli kjempefint, o to chodziło.
Nauczycielką jest Norweżka o fizjonomii i ubiorze katechetki z lat 90...włosy do pasa ściągnięte w kitek z drewnianą klamrą, fioletowe swetry, sandały i skarpety z froty..... Pani owa jest tym niemniej niezwykle zaangażowana w swoja prace i co tu dużo mówić, daje nam niezły wycisk!!Codziennie dostajemy kilkanaście stron pracy domowej...uuuf da.
Zobaczymy co z tego będzie...mam nadzieje niebawem rozmawiać koncertowo...jak autochton!!!
soon you will be speaking Norwegian smoothly ...jak ta lala :)
OdpowiedzUsuńups..fluently
OdpowiedzUsuń