Łączna liczba wyświetleń

poniedziałek, 24 stycznia 2011

mały stolarczyk

Pokonana kolejny raz. Jeden zero dla półki. Znowu leży na podłodze zamiast prężyć sie dumnie na ścianie.

Historia moja i półki to już dobre kilka miesięcy. Wiedziona marzeniami i ufna w swoje wielkie zdolności stolarskie(bo niby co może być trudnego w dłubaniu w drewnie) przystąpiłam do żmudnej realizacji. W mi pomagał, zresztą zawsze to robi. To taki prototyp, mojego projektu, gdzie kolejne dechy połączone sa ze sobą łańcuchami i w ogóle całość ma wyglądać niezwykle gotycko i malowniczo. Niestety, nie wygląda. Po opanowaniu pewnych kłopotów z poziomowaniem kolejnych dech, cieciem łańcucha itp nastąpił cudowny moment...
- To co zawieszamy?
-Och, pewnie
I klops, chciałam mieć gotyckie haki, najlepiej kute i najlepiej za 10 koron;) Tymczasem zakupione przeze mnie piękne starodawne haki wygięły sie dziś smętnie jak plastelina pod naporem 15 kilo sosnowego drewna...
Hmmm
Mam wrażenie, ze ona sobie ze mną pogrywa i, ze liczy, ze w końcu sobie odpuszczę i sie poddam. Tymczasem nie, nie mam zamiaru, mam plan ją skończyć, zawiesić na ścianie, cyknąć urocze zdjęcia i sprzedać za milion baniek na finn'ie....

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz