Łączna liczba wyświetleń

piątek, 28 stycznia 2011

betong

Moja walka z opanowaniem języka norweskiego trwa.
Nie jest lekko moi drodzy oj nie jest. Jak już mi sie wydaje, ze niezrozumiały potok gębowych odgłosów klaruje sie i zmienia w rozróżnialne sylaby i słowa, następuje bolesny powrót do punktu wyjścia.
Pierwsze zrozumiane przeze mnie zdanie po norwesku brzmiało: Har du fire kroner? uffff, mam mam, oczywiście, ze mam i chętnie dam. Ta cudowna chwila nastąpiła dość szybko po moim przyjeździe do Oslo i czasem mam wrażenie, ze mimo wysiłków od tego czasu niewiele sie zmieniło. Stoję dalej zaokrętowana w porcie "BETON"
Najczęściej widywanym przeze mnie osobnikiem posługującym się językiem norweskim jest pan sprzedawca ze sklepu Kiwi umiejscowionego zaraz obok wspomnianego już lokalu Kafekroken...
no i miało być dalej, ale nastąpiło lekkie spięcie z W i jakoś mi odeszła ochota...
jutro zatem

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz