Łączna liczba wyświetleń

poniedziałek, 7 marca 2011

Na stoku

Starzeje sie, nie ulega to kwestii. Wczoraj wybraliśmy sie z W znów na Grefsenkollen, tym razem jednak na czerwoną trasę, czyli żegnaj żółtodziobie, witaj Alberto Tomba...
Moje kolano nie wytrzymało presji i dziś odmawia posłuszeństwa. Tym niemniej, uwaga, jeżdżę już naprawdę coraz lepiej, przestałam się bać i moja sylwetka z "baczność" zmieniła się na profesjonalny połprzysiadzik. Nie wspomnę już, ze jechałam tak szybko, ze bałam sie czy oby czapka nie spadnie mi z głowy...ufff się działo;))
W temacie stolarskim prace postępują. Warsztat urządzony jest w kuchni, wiec delikatnie mówiąc leciutko przeszkadza. Czekam z utęsknieniem na słoneczne dni, będę sobie spokojnie dłubać, wiercić, sklejać i malować na tarasie.Czekajcie cierpliwie, jeszcze kilka dni i odbędzie sie prezentacja, chyba, ze W będzie miał mało czasu i nie pomoże mi z kółkami...może słodka minka zadziała??;D

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz