Postanowili my z W zażyć trochę kultury i wybraliśmy się na koncert Siverta Høyem'a, który w sobotę grał w Oslo. Sivert jest postacią charyzmatyczną, znaną przede wszystkim jako wokalista zespołu Madrugada. Po śmierci jednego z członków zespołu w roku 2007 rozpoczął karierę solową. I dobrze, bo głos ma chłopak ofiarowany przez samego Boga na wysokościach! Jednakże dobrych piosenek w repertuarze jakoś brakuje. Koncert nie powalił mnie na kolana, końcówka i bisy zdecydowanie najlepsze, wiec zostawił dobre wrażenie. Co mnie jednak zaskoczyło to niewiarygodne chamstwo wśród publiczności! Przejście do ubikacji graniczyło z cudem, gdyż pewne osobniki zacięcie stały na schodach(jedynym ciągu komunikacyjnym) i nie chciały się przesunąć, skończyło się klasycznym "cat fight" (bez mojego udziału na szczęście)- kobiety najzwyczajniej w świecie lały się po pyskach- utrolig!!! Mam nadzieje, ze była to po prostu zła koniunkcja Marsa do Saturna, a nie jakaś zwyczajowa praktyka....
tymczasem piosenka Siverta z najnowszej płyty....
Miłego poniedziałku!!!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz