Łączna liczba wyświetleń

czwartek, 16 czerwca 2011

mus to mus

Właściwie chciałam napisać już wczoraj, ale zaczęłam rzewnie płakać, gorączkowo szukać tabletek na depresje i jakoś się wszystko rozmyło....tak tak zatopiłam się w jeziorze łez.
Sprawa wygląda tak, podejrzewam, że na, delikatnie mówiąc, obniżenie nastroju miało wpływ kilka czynników:
primo-za dużo alkoholu (dwudniowe polskie wesele, a potem w ciągu kilku dni goście z Polski z nową dostawą z bezcłówki)
secundo-zbliżający się okres oraz drgające cząsteczki kosmosu objawiające sie całkowitym zaćmieniem księżyca i jak doniosła E objawieniem Buddy;))
tertio-mimo wysłanych 50! CV-zero odzewu
Moja psycha miała dość i właściwie dalej ma trochę dość, ale mam nadzieję, że idzie jednak ku dobremu.
Słuchajcie, opowiem coś jeszcze....wiecie, że sprzedaje stolik n.2 iiiiiiii miałam kilka telefonów, parę maili i smsów-nic kompletnie z tego nie wyszło, bo zaczynam powolutku wierzyć, ze Norwegowie są dziwni! np. dostałam jednego maila z paszkwilem, że chyba zwariowałam, że sprzedaje stolik za 1000 kr, skoro to nic innego jak wbicie kilku gwoździ( helooooł- trzy warstwy farby za milion baniek, szlifowanie, kółka za 200 kr itp plus nie gwoździe!, ale wkręty do drewna plus eleganckie podkładki) całość kosztuje mnie jakieś 600 kr, a 400 to już mój zarobek....i to nie wszystko...Dostałam również sms'a z zapytaniem , czy stolik nadal dostępny, odpisałam grzecznie, że tak, po czym dostałam odpowiedź, że fajnie, ale i tak go nie potrzebuje....;)))cudownie, rozpływam się w zachwycie....
A dodatkowo nie mam pracy i czuję się całkowicie bezużytecznym pasożytem!
Na koniec słodkie chwile na tzw. Barbadosie, czyli wzgórzu zaraz obok Aker brygge, z którego rozciąga sie cudowny widok na Oslo fjord....

1 komentarz: