Łączna liczba wyświetleń

środa, 13 kwietnia 2011

Dużo rzeczy, mała głowa

Napisałam wczoraj kolejnego posta, wgrałam milion zdjęć(co trwało i trwało) po czym skasowałam go i to uwaga SPECJALNIE! Przeczytałam dwa razy i uznałam, że taka nuda, że naprawdę nie przystoi to tak zacnej blogerce....;)Wiec nie będzie wycieczki po Oslo, musicie sie sami wybrać, pamiętajcie tylko, żeby zabrać ze sobą walizkę pieniędzy i diamentową kartę kredytową, bo Oslo to najdroższe miasto w Europie( zdaję sie ze ex aequo z Moskwą). Być może dlatego właśnie loppemarkedy ( czyli pchle targi) cieszą się tutaj ogromnym powodzeniem, bo taniooooo.!!!!!!

Jest kilka rzeczy, których możemy pozazdrościć Norwegom, jedną z nich jest, wyparte u nas w czasach głębokiej komuny, społecznictwo. Loppemarkedy są organizowane w szkołach (wiosną i na jesieni) prawie na każdej dzielnicy, mnóstwo osób "pracuje" tam charytatywnie,  również większość pieniędzy ze sprzedaży przeznaczona jest na szkołę w której dany marked się odbywa. Mamy pieką ciasta i robią kawę, którą sprzedają  potem za śmieszne pieniądze. U nas w Polsce to zupełnie niemożliwe, toć nikt o zdrowych zmysłach nie poświęci swojej świętej niedzieli na prace za DARMO.....

Ach, właśnie w niedziele wybraliśmy sie z W na tour po Oslo w poszukiwaniu okazji, a właściwie to wcale nie te okazje są najważniejsze, ale klimat targu, który uwielbiam. Ciekawi łupów??? Jedna mała torebunia ze skóry w kolorze czarnym nabyta za 30 kr(ok.15 zł)....czyli na paliwo wydaliśmy dużo więcej, ale nie to jest istotne!!! Istotny jest instynkt łowcy! W sie ze mnie śmieje, że jak loppemarked pojawia sie w zasięgu mojego wzroku dostaje wypieków, a orgazmiczny uśmiech nie schodzi mi z twarzy...możliwe, możliwe, nie wypieram sie...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz