Łączna liczba wyświetleń

poniedziałek, 19 września 2011

Jak po Pardubickiej...

Pierwszy dzień w pracy zaliczony, jestem wykończona jakbym przebiegła maraton. Nie wiem czy bardziej psychicznie czy fizycznie, w każdym bądź razie po powrocie obaliła ja się żem jak kłoda...
Nikt mi specjalnie nie pomagał, nie mówił co mam robić, zostałam zostawiona sama sobie, w połowie dnia zrobiłam sie smutna, ale już za chwilę znów wstąpiła we mnie energia...Dzieci jak to dzieci, niektóre miłe i słodkie, niektóre mniej, wiec trzeba zachować spokój i nie dać się sprowokować...


oto moje miejsce pracy!



Dla złaknionych informacji  w sprawie stolików informuję, iż idą jak woda i nie nadążam z robotą!!! W sobotę poszedł jeden, wczoraj następny, póki co na stanie widnieje zero sztuk, wiec muszę sie szybko zabrać do roboty, chyba, ze dzieciaki mnie wykończą!

1 komentarz: