Pierwszy dzień w pracy zaliczony, jestem wykończona jakbym przebiegła maraton. Nie wiem czy bardziej psychicznie czy fizycznie, w każdym bądź razie po powrocie obaliła ja się żem jak kłoda...
Nikt mi specjalnie nie pomagał, nie mówił co mam robić, zostałam zostawiona sama sobie, w połowie dnia zrobiłam sie smutna, ale już za chwilę znów wstąpiła we mnie energia...Dzieci jak to dzieci, niektóre miłe i słodkie, niektóre mniej, wiec trzeba zachować spokój i nie dać się sprowokować...
oto moje miejsce pracy!
Dla złaknionych informacji w sprawie stolików informuję, iż idą jak woda i nie nadążam z robotą!!! W sobotę poszedł jeden, wczoraj następny, póki co na stanie widnieje zero sztuk, wiec muszę sie szybko zabrać do roboty, chyba, ze dzieciaki mnie wykończą!
Kobieto! szykuje się bardzo pracowity czas! jesss! ;*
OdpowiedzUsuń